poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 2

-Co niby?! -Devin był wyraźnie oburzony i czerwony od złości.-Melissa do cholery dlaczego tak krzyczysz?
-Powiedziałam Ci coś!-warknęła posyłając mu wrogie spojrzenie w stronę drzwi na co on otworzył usta i zmarszczył brwi.
-Właśnie ,ja też nie rozumiem z czego robisz z tego taką aferę!-odezwał się brat wściekłej blondynki jednak ta go zlekceważyła.
-Albo nie zostań.-powiedziała wyraźnie zniżając ton jak by nagle jej negatywne emocje opadły.-Jak się domyślam to pewnie twoja wina.Poznajesz?-rzuciła Devinowi przed nos znaleziony portfel.
-A dlaczego niby miałbym?-jego zdziwienie było równie duże jak Brandona kiedy go o to zapytała. Próbowała teraz rozgryźć który z nich kłamie.
-Nie udawajcie głupszych niż jesteście!Dobrze wiem ,że to sprawka któregoś z was.Niech zgadnę!Chciałeś nauczyć go jak prawidłowo okradać  ludzi.-powiedziała wyraźnie z naciskiem na "prawidłowo".
-Jak prawidłowo?-oburzył się.-To ja myślę że ty dobrze wiesz Melisso.-Brunet miał teraz zupełnie inną minę.Wyraz niedowierzania zastąpił chytry uśmiech jak by sprawiało mu satysfakcję ,że kolejny raz udało mu się jej dopiec.
-Nie zmieniaj tematu ,dobrze!?-w dziewczynie aż się zagotowało.-Wszyscy wiemy ,że ty nie jesteś lepszy poza tym nie zamierzam mówić o tych sprawach przy nim.-mówiła niemal przez zaciśnięte zęby.Była gotowa wybiec z pomieszczenia i się rozpłakać albo po prostu wyładować całe napięcie rzucając talerzami o podłogę.
-Mam imię.-burknął  niezadowolony młodszy Clarke.
Dziewczyna spojrzała na niego lekceważąco .-Miałam nadzieję że chociaż ty w tej piepszonej rodzinie będziesz normalny ,ale jak widać się myliłam.-spojrzała znacząco na Devina.
Poniekąd to właśnie on wciągnął ją w przestępczy świat .Doskonale pamiętała ich spotkanie kiedy trafiła do więzienia."Kumple z celi"-pomyślała z pogardą obdarzając go spojrzeniem. Wtedy  złapali ją za kradzież motocyklu , a jego za napaść na policjanta i rabunek. Oboje wyszli za kaucją.Tylko ,że za jej kaucje zapłacił również wybawca Devina. Miała za to wyświadczyć im małą przysługę.Potem zdarzenia toczył się tak że wylądowała w gangu Fishera.
-Dobrze wiesz że tak musi być.Nie cofniesz czasu i nie odwrócisz swoich wyborów...
-Zamknij się.-rzuciła cicho prawie walcząc ze łzami.To był kolejny raz kiedy żałowała.- Róbcie co chcecie. Skoro wy macie mnie głęboko w dupie to ja was też. Myślałam że jesteś mądrzejszy..-zwróciła się do brata i wyszła z pokoju ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Przyśpieszyła kroku i skierowała się do garderoby obok jej pokoju.To było jej ulubione miejsce -szczególnie w takich sytuacjach jak ta.Z impetem wpadła do pomieszczenia , przekręciła smukły złoty kluczyk w drzwiach i osunęła się o ścianę tak ,że kucała teraz na podłodze .Nie walczyła już z łzami ,tylko pozwoliła im płynąć mocząc policzki.
To moja wina -powtarzała setny raz -to wszystko moja wina.Takie sytuacje są nie nieuniknione .Jak Brandon ,czy Jade mają się normalnie zachowywać skoro widzą co robi ich siostra.Ich starsza siostra ,która powinna dawać im przykład w jakiś sposób zasypywać zmarłą matkę... A tym czasem ja stoczyłam się na samo dno dna. Z biegiem lat zmądrzałam i zrozumiałam swoje błędy ,ale jest już za późno by je naprawić. Nie można tak po prostu się od tego odciąć. Zapomnienie tego wszystkiego ,tych wszystkich akcji i rzeczy które kiedyś robiłam było by łatwiejsze niż wydostanie się z gangu. I jeszcze on ..piepszony dupek ,który za każdym razem mi to wszystko wytyka ,przypomina jaka to ja jestem zła ,a tym czasem on ma dużo więcej grzechów na sumieniu i jeszcze Jade...
Ktoś przekręcił na marne klamkę drzwi potem nastąpiło ciche pukanie.-Melissa?-zapytała z niepokojem siostra ,o której właśnie myślała zapłakana blondynka. Sama nie wiedziała ,czy odpowiedzieć ,czy udawać że jej tu nie ma. Oba rozwiązania i tak były bez sensu. Nie miała ochoty w tej chwili widzieć nikogo ani nawet całkiem nie winnej tej sytuacji Jade. Nie chciała nikomu pokazywać się w takim stanie dlatego zawsze ze swoimi problemami uciekała w ustronny kąt ,wolała zostać sama ze sobą i nawet siostrze nie zwierzała się zbyt często.Wydawało jej się ,że i tak jej nie rozumiała.
-Melissa wiem ,że tam jesteś.Chciałam tylko porozmawiać.Proszę , otwórz.
-Stoisz tu bez sensu.-odezwała się starając jak najbardziej ukryć drżący głos.
Melissa nagle zapragnęła wyjść z pomierzenia .Najzwyczajniej w świecie się przewietrzyć a nie ciągle zamykać. Rozejrzała się po garderobie i powoli wstała.Na ścianie na przeciwko zobaczyła swoje odbicie w lustrze ,które jeszcze bardziej ją podminowało.Splątane włosy okalały bladą twarz ,oczy były przekrwione lekko podkrążone i nie miłosiernie piekły.Smugi po tuszu do rzęs były widoczne na policzkach.Podniosła z kąta jedną z niewypranych bluzek i wytarła nią twarz.Włosy związała gumką ,którą zawsze nosiła jako bransoletkę. Wymieniła ubranie na nieco wyjściowsze i podeszła do drzwi.Wzięła kilka głębokich wdechów i przekręciła kluczyk w zamku.Ostrożnie tak aby nie oznajmić wszystkim domownikom ,że wyszła ze swojego "ukrycia" otworzyła drzwi.Rozejrzała się badawczo po pustym korytarzu ,ale na szczęście nikogo tam nie było.Nawet drzwi do pokoju Brandona ,którymi trzasnęła dziś dobrych kilka razy były szczelnie zamknięte. Skierowała się do schodów i szybko lecz bezszelestnie zbiegłą po nich na parter. Nie zastanawiając się ani chwili sięgnęła na komodę w korytarzu i zabrała z niej kluczyki do swojego chevroleta.Potem migiem opuściła dom.W garażu już na przejażdżkę czekał na nią dobrze znany gruchot.Pogoda podobnie jak rankiem była słoneczna.Idealny maj -pomyślała gdy spojrzała w błękitne niebo bez ani jednej chmurki. Nawet powietrze wydawało się czystsze a nie jak zwykle pełne spalin i smogu .Melissa siadła za kółkiem swojego pojazdu i postanowiła tak po prostu odcinając się od problemów i nieporozumień zrobić sobie małą objazdową wycieczkę.Wrócę późno -niech choć raz się pomartwią ,pomyślała.
Wyjechała ze swojej posesji i obrała banalny kurs -"przed siebie". Jechała nie jak zwykle szybko i chaotycznie ale spokojnie i powoli badając okolicę. Widziała ludzi z sąsiedztwa ,których prawie nie znała choć mieszkała tu już równe 3 lata. Zadbane ogródki obok domów raziły zielenią i kolorami podłużnych grządek.Ta dzielnica wyglądała raczej jak z amerykańskich filmów familijnych niż z typowego Londyńskiego kanonu. Chyba tylko starsze ceglane budynki świadczyły o tym że jednak jest to Anglia .Melissa omijając znajomą ulicę dodała gazu i ruszyła przed siebie.Po niecałej godzinie przejażdżki silnik wyraźnie zwolnił a wskaźnik pokazywał wyczerpujące zapasy benzyny. A więc rutynowa wizyta na stacji paliw ,pomyślała. Dziewczyna podjechała swoim granatowym samochodem pod stałe miejsce ,w którym zazwyczaj zapełniała do pełna  bak swojego ukochanego pojazdu. Nie miało zbytniego znaczenia ,czy jest środek tygodnia ,czy też weekend pod banko metrami zawsze stał szereg aut.Po kilkunastu  minutach czekania nadeszła i kolej Melissy.Wysiadła z pojazdu stukając obcasami o beton ,Od razu poczuła przyjemy zapach benzyny i spalin ,a przede wszystkim warkot obiegający z samochodu za nią. Nowiutki czarny Mercedes aż lśnił.Wyglądał jak by wyjechał prosto z salony.Oczy Melissy rozbłysły na ten widok.Przez chwilę stała wpatrzona w smukłą maskę.
-Impala ,takie auta to rzadkość podobnie jak tak urocze właścicielki.
-Słucham?-wybełkotała zaskoczona.Dopiero po chwili dotarło do niej ,że młody mężczyzna obdarował ją komplementem i to dosyć błyskotliwym.-A tak ,rzadkie i wyjątkowe ,dziękuje.-rzuciła nieco zdezorientowana i zakłopotana  przejeżdżając wzrokiem po rozmówcy ,który teraz stał oparty plecami o drzwi pojazdu drugą ręką sięgając po benzynę.
-Twoje cacko też robi wrażenie.-wysiliła się na uśmiech co nieznajomy odwzajemnił. 
 Melissa postanowiła zakończyć konwersację i zająć się napełnianiem baku. Otworzyła okrągły wlot i nieco rozkojarzona sięgnęła do dystrybutora.
 -Może pani pomóc?-znowu wtrącił się co z miejsca zirytowało blondynkę. Taa szefowa warsztatu samochodowego nie potrafi niby napełnić baku?!To pytanie kompletnie  wytrąciło ją z równowagi.
 -Pewnie pan się zdziwi ,ale nie trzeba.-rzuciła niemal opryskliwie w jego stronę po czym znowu ogarnął ją gniew. Nagle zorientowała się ,że pomyliła dystrybutory i zamiast benzyną  napełniła  silnik ropą. Doskonale wiedziała ,że samochód nie pojedzie już na ropie co gorsza może ona doszczętnie zniszczyć silnik. Melissa stała nieruchomo i czuła ,że robi się cała czerwona z gniewu ,wydawało jej się że temperatura powietrza  nagle podskoczyła do 40C.
-Coś nie tak?-zapytał nieznajomy marszcząc lekko brwi.
-Tylko nie to! Zniszczyłam cały silnik.-warknęła wręcz.Mężczyzna podszedł bliżej i popatrzył na jej wściekłą minę.-Przez ciebie pomyliłam dystrybutory!-wytknęła ,ale już nieco ciszej ,aby nie robić scen.
Oskarżony otworzył z zaskoczenia usta ,chciał coś powiedzieć ,ale chwilę się zawahał.-Przeze mnie?
-Tak.-Melissa nie wiedząc kompletnie co ma teraz zrobić założyła ręce na biodra.
-Pytałem przecież ,czy Ci pomóc.-bronił się.-Może da się  jakoś to naprawić?-drążył.
-Będę skakać z radości jeśli ruszy.-parsknęła po czym szarpnęła wściekle drzwi.Z nadzieją przekręciła kluczy w stacyjce.Silnik wydał z siebie energiczny warkot ,ale tylko po to aby potem leniwie sapnąć i zamruczeć.
-Widzę jednak ,że nie skacze pani z radości.-zauważył.
-Co za trafna obserwacja ,doprawdy jest pan nie zwykle spostrzegawczy.-mówiła arogancko na co on się tylko z uśmiechnął z cieniem satysfakcji jak by przyjechał tu  tylko po to ,aby ją zdenerwować ,pomyślała.
-W takim razie może gdzieś panią podwiesić? Podwiezieniem jakoś zrekompensować ten wypadek.-zaakcentował znacząco ostatnie słowo.
-Wypadek.-prychnęła. Z Melissy nie schodziła wściekłość wręcz przeciwnie z kolejnymi minutami buzowała w niej jeszcze bardziej. Nie miała teraz pojęcia jak dostanie się do domu. Przez  myśl przyszedł jej pomysł ,aby przyjąć propozycję przy okazji odholowując niezdatne do użytku auto.-Dobrze ,skoro pan chce ,a raczej  narzuca się to proszę.
-Czyli gdzie panią dostarczyć?-rozmówca uśmiechnął się wręcz łobuzersko.
-Najpierw to trzeba ten złom odholować.
-Och już dobrze niech się tak pani nie złości.-podszedł bliżej spoglądając na zderzaki.


-----------------------------------------------------------------
Witam ziomeczki!

Dziś krótko i na temat.Powracam z takim rozdziałem ;) Mam tylko nadzieję że się podoba i czytacie a skoro się w miarę podoba i skoro czytacie to może też zostawicie komentarz jakiś ;) było by miło i wiedziałabym że mam czytelników.

A teraz już spadam bo siedzę na moim spsutym laptopku od 4 godziny a lekcje się same nie odrobią ,tak że ściskam i zapraszam na następny już nie długo! ;*

5 komentarzy:

  1. Ktory? Ktory byl tak mily o pomogl trj sierotce? I co z tym portfelemem
    Eh, pisz szybko kolekjny rozdzial ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dzisiaj udało mi się nadrobić czytanie ;)
    Powiem, że jestem zaskoczona :D ale bardzo mile!
    Bardzo mnie zaciekawiło Twoje nowe opowiadanie ;*
    Czekam na rozwój wydarzeń :)
    Weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo, Robaczku! ^^ (wybacz, ale już się przyzwyczaiłam do tego epitetu w Twą zacną stronę :P) ;*
    Jaka wkurzona była ;oo No w sumie się nie dziwię, bo nie chce żeby rodzeństwo brało z niej przykład.. Ale na spokojnie też by dało radę się dowiedzieć, nie? :p
    Oooo no wlać ropę do benzyny uuuuu... BLONDYNKA ! :DD (nie to, żebym ja nią była.. ^^)
    Oj pisaj, Cwaniaku Ty jeden i gadaj, kto to jest, ten facecik, co ją tak rozproszył swoim genialnym mercedesikiem ^^ Ale taka stara impala... *.*
    Nooo także, dajesz, Maleńka, czekam! :) :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj oj chyba kogoś nerwy targały i to porządnie;// hehe;p fajnie;p
    złom odholować;p

    OdpowiedzUsuń